I stało się... byłam zmuszona odstawić Lene od piersi, trudno było mi się z tym pogodzić. Bardzo chciałam karmić piersią, całą ciąże nastawiałam się na to, ale niestety nie wszystko poszło po mojej myśli.Cały czas wspominam to cudowne uczucie, kiedy pierwszy raz przystawiłam ją do piersi i jest mi bardzo przykro, że już to nie nastąpi. Z racji tego, że nie urodziłam w terminie przez miesiąc Lenka była karmiona butelką, jedynie przez ponad tydzień jeździłam raz dziennie na karmienie piersią i szło Nam całkiem nieźle, choć Mała szybko się męczyła i zasypiała, ale z dnia na dzień szło nam naprawdę coraz lepiej. Podczas popytu w szpitalu zaraz przed wypisem Lenusi karmiłyśmy się piersią już nie raz dziennie a przez całą dobę, Mała prawidłowo chwytała brodawkę, pięknie ssała, ale nadal bardzo się meczyła i nie najadała się, ale co tu się dziwić jak moja mała Kruszynka nauczona była karmienia butlą, a oczywiste jest, że przy cycu o wiele bardziej trzeba się napracować. Zresztą po każdym karmieniu piersią z racji tego, że Niunia nie najadała się musiałam dokarmiać ją odciągniętym pokarmem, choć nie zawszę Nam się udawało, miałam naprawdę mało pokarmu... I wcale mnie to nie dziwi, karmi się "głową" nie piersią, jak wiadomo stres eliminuje laktacje, a u Nas owego nie zabrakło od samego początku. Pokarmu z dnia na dzień Niuni nie wystarczało więc w ruch poszło mleko modyfikowane, którego od początku się wyrzekałam. W końcu Lenusia się zorientowała, że mama ją oszukuję, że raz je się lekko a raz trzeba się męczyć i nic nie leci, więc kiedy wyciągałam pierś do karmienia Lenka zaczynała się denerwować i zaczynała płakać. Postanowiłam, że nie ma sensu męczyć i denerwować mojej Kruszynki, bardzo zależało mi na karminiu piersią, bo Lenusia to wcześniak i bardzo potrzebowała mleka mamy, więc karmiłam ją na przemian mlekiem sztucznym i moim mlekiem i tu pojawił się problem... problemy z wypróżnianiem, Malutka załatwiała się co 2 nawet 3 dni, kupki były ciemno zielone, a samo wypróżnianie kosztowało ją dużo wysiłku. Wynikało to z tego, że mieszkałam mleka. Znowu musiałam z czegoś zrezygnować i znowu było mi ciężko... po konsultacji z pediatrą zdecydowałyśmy, że dla dobra Niuni powinna podawać jej tylko i wyłącznie mleko modyfikowane, laktacja momentalnie zaczeła zanikać, 4 dni po odstawieniu jej od piersi dostałam miesiączkę, wydaje mi się, że dość szybko...
Jakie mleko wybrałam dla swojego Skarba? Mianowicie mleko NESTLE Nan Pro 1, takie samo mleko podawano Lence w szpitalu, początkowo problemy z wypróżnianiem Lenusi unormowały się, ale ostatnimi czasy zauważyłam, że Malutka cierpi na zaparcia, wypróżnia się raz dziennie, ale podobno przy karminiu sztucznym mlekiem jest to normalne. Znowu powrócił problem z wypróżnianiem, brzuszek Lenusi jest twardy, Mała nie płacze, ale widzę, że przy robieniu kupy bardzo się meczy, nawet mały bączek kosztuje ją dużo wysiłku. Czytałam więc w sieci jakie mleko modyfikowane jest najlepsze, zdania są podzielone, bo jak wiadomo każde dziecko całkiem inaczej reaguje na poszczególne mleko, ale większość mam stwierdzi, że po mleku Nan ich dzieci również miały problemy z wypróżnianiem i brzuszkiem, podobno dużo bardziej sprawdza się mleko Bebilon, czy któraś blogowa mama może wypowiedzieć się na ten temat? Bardzo byłabym wdzięczna... Nawet nie wiecie jak jest mi smutno,że nie mogę cieszyć się karmieniem piersią mojej ukochanej córeczki, zazdroszczę Wam tego cudownego czasu...