poniedziałek, 28 października 2013

3 miesiące razem!

26 Lenusia skończyła trzy miesiące, mimo, że powinnam traktować Ją jak miesięcznego niemowlaka, Lenka potrafi zaskakiwać. :) Może nie potrafi wszystkiego jak 3 miesięczne dziecko, ale jak na " miesięczną "  dziewczynkę potrafi naprawdę wiele.:) m.in:
- rozgląda się
- reaguje na głos
- z zaciekawieniem słucha pozytywki
- sama podnosi i utrzymuje główkę
- trzyma różne przedmioty w rączce
- sama przekręca się z boku na plecki
- uśmiecha się chyba już świadomie, kiedy się do niej mówi
- powoli gaworzy
- waży ok 4.5 kg
- mierzy 57 cm
Może to nic nadzwyczajnego ale dla mnie to piękne postępy. :)

I nareszcie ma już całkowicie dojrzałą siatkówkę!!! Hura, dziś po raz ostatni byliśmy na okropnym badaniu oczek! :) Poza tym jestem już starsza i daje popalić rodzicom, śpię coraz mniej w ciągu dnia, chyba, że mama zabierze mnie na dłuuugi spacer, w nocy z reguły budzę się raz w nocy, czasami zdarza mi się dwa razy, jem nie za wiele w granicach 90-120ml , ale mimo wszystko ładnie przybieram na wadzę, ostatnio tylko ręce mnie satysfakcjonują, leżenie w ogóle mnie nie interesuje, lubię być w centrum uwagi, bo leżąc sama wpadam w płacz. Ano takie są skutki rozpieszczania dzieciaczków przez babcie i dziadków.


A taka już jestem duuuża :)





A to moje Serduszka najdroższe :) 



środa, 23 października 2013

Jesień naszym okiem.

Jesień w naszej miejscowości niestety nie wygląda już tak pięknie jak u Was, ostatnio było u Nas bardzo wietrznie i wszystkie piękne i złote liście opadły, jakoś nie zwróciłam na to uwagi, dopiero dziś kiedy wyszłam na spacer z Lenką z zamiarem zrobienia kilka fajnych jesiennych fotek. No nic nie udało się, ale przynajmniej zrobiłyśmy sobie fajny długi spacer nad Wieprz.:) Lenusia spała nieprzytomna, a Mama delektowała się słonkiem. A to nasza jesienna fotorelacja.














No i Lenka oczywiście :)










środa, 16 października 2013

Już po szczepieniu.

Jesteśmy już po, nie ukrywam, że trochę bałam się tego szczepienia, może nie tyle szczepienia co reakcji Lenusi, a muszę Ją pochwalić, Lenka była bardzo dzielna! Miała dwie szczepionki i przy pierwszym ukłuciu nawet nie zapłakała, przy drugim już tak, bo podobno w udo bardziej boli niż w rączkę. Lenka miała dwa szczepienia, szczepionkę skojarzona 3w1 i od pneumokoków. Kalendarz szczepień Lenki trochę różni się od szczepień noworodka urodzonego w terminie. Nigdy nie słyszałam od szczepionce skojarzonej 3w1, zawsze było głośno o 5w1, 6w1 a jednak coś takiego istnieje. Lenusia miała kupe szczepień jeszcze w szpitalu więc harmonogram jej szczepień jest trochę zaburzony. Na pewno niezbędna była szczepionka od pneumokoków z racji wcześniactwa Lenki, była ona narażona dużo bardziej na owe wirusy niż przeciętny bobas. Oczywiście miałam wybór, ale nie zastanawiałam się ani chwili, myślę jeszcze o szczepionce od rotawirusów. A co Wy sądzicie o tych szczepieniach drogie mamy? Czy zaszczepicie/ zaszczepiłyście swoje pociechy od pneumokoków i rotawirusów, a może jesteście przeciwne? Opinie na ten temat są bardzo różne ja mimo to uważam, że warto zaszczepić swoje Maleństwo. A poza tym na wizycie dowiedziałyśmy się, że Lenusia waży już równiutko 4kg i ani gram więcej, mierzy już 56 cm. Dla mnie już i aż, porównując wagę urodzeniową (1450g) i jej miare ( 43 cm) dla Was pewnie dopiero... :) Pediatra Lenki jest z Niej bardzo zadowolna i mama również. :) Mam nadzieje, że Lenka w nocy nie będzie gorączkować, bo jak na razie jest spokojna, nie marudzi tylko cały czas śpi jak zaraz po porodzie. Idę się jeszcze z Nią poprzytulam przed sen i kładziemy się spać. :) Do zobaczenia. :)

wtorek, 15 października 2013

Ach...

Dochodzi 21, a od 40 minut moje dwa największe szczęścia już smacznie śpią, jedno to większe delikatnie pochrapuje, a to mniejsze cudownie piszczy przez sen jak maleńki piesek.:) A ja szczęśliwa i dumna z Lenki, że w końcu po kąpieli spokojnie zjadła, poprzytulała się do mamy i zasnęła mam chwilę dla siebie. Niby czuję się zmęczona całym dniem, jej marudzeniem, karmieniem, przewijaniem, usypianiem itd... ogarnełam mieszkanie, posprzątałam, poupychałam, przygotowałam dla Męża ubrania do pracy, zrobiłam mu kanapki, przygotowałam ubranka dla Lenki i cały asortyment na jutrzejszą poranną wizytę w przychodni, zrobiłam sobie herbatę, zapaliłam lampkę i usiadłam w salonie na kanapie... I nie wiem sama, dlaczego nie kładę się spać...? Może dlatego, że potrzebuje tej chwili dla siebie? Której coraz częściej brakuje mi w ciągu dnia? Lenka skończyła już 2 i pół miesiąca i staje się coraz bardziej mądrą dziewczynką, coraz więcej rozumie, potrzebuje coraz więcej uwagi i coraz więcej marudzi , czasami nawet daje nam popalić, a szczególnie mi, bo sumienie mi nie pozwala oddawać marudzącej Lusi zmęczonemu Mężowi, który właśnie wrócił z pracy. Mimo wszystko Tata potrzebuje się poprzytulać ze swoją drugą kobietką i poświęca jej czas, żeby mama choć przez chwilę dychneła. Ach, ale wystarczy jeden świadomy lub nieświadomy uśmiech Lenusi, który odgania wszystkie czarne chmury, czyż to nie jest piękne!? Pewnie każda mama tak ma... to takie małe wielkie wynagrodzenie za poświęcenie nas mam!:) A ja kocham najmocniej na święcie mojego Męża, który czasami doprowadza mnie do szału :) i tak samo mocno kocham  moją, Naszą córeczkę, która czasami da mi nieźle w kość. Kocham ich nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez Nich! To najlepsze w życiu co mogło mnie spotkać! Nie zamieniłabym tych moich Skarbów za nic w świecie! :)  No cóż uciekam na długą kąpiel pełną przemyśleń z serii co by tu jutro ciekawego ugotować i jak ciekawie zaplanować jutrzejszy dzień.:) Dodam jeszcze, że niedługo czeka nas photo sesja, już nie mogę się doczekać. :) Na pewno podzielę się z Wami wynikami. Reasumując... taka ze mnie HAPPY MAMA! :)


Dodaje stare zdjęcie, choć bardzo lubiane przeze mnie z czasów kiedy Lenusia była jeszcze mega Kruszynką. :)



A tu zdjęcie z dzisiaj pt. " Ale o co tu chodzi Mamo? " w wykonaniu Lenki. :)


niedziela, 13 października 2013

Mały misz-masz

No cóż znowu mamy niedziele, a ja jak zawsze w niedziele mam lenia. :) Mogłabym cały dzień przeleżeć w łóżku, albo cały dzień chodzić w piżamie po domu. Kiedyś mogłam sobie na to pozwolić, dziś niestety już nie. :) Choć na trochę sobie dziś pozwoliłam, Lenusia śpi, a Mama jeszcze leży, czeka na Tate, który niestety dziś musiał pójść do pracy. No cóż, ale niedługo wraca zjemy niedzielny obiad i wybieramy się w odwiedziny do Cioci. :) Wczoraj Mama miała małe święto, Lenka chyba czuła ten klimat i była cały dzień tak grzeczna, że byliśmy w szoku. :) Chyba sprawiła mi taki mały prezencik, hehe. :) Choć najbardziej niespodziewany prezent sprawiła mi przyrodnia siostra mojej Mamy, która jest młodsza ode mnie o 2 lata, mianowicie urodziła synka w moje urodziny!:D Superancko! Czyli mam ciocie młodszą o dwa lata i brata ciotecznego w wieku mojej córeczki. :) Jak misz-masz to o wszystkim - pogoda u Nas nie zaciekawa, szaro, buro i ponuro. A szkoda, bo uwielbiam niedziele słoneczne, no cóż spacer mimo wszystko zaliczymy, ważne, że nie pada. Przerażają mnie jesienne i zimowe wieczory, dostaje wtedy depresji! Ale mam nadzieje, że z Lusią tak nie będzie. W środę jedziemy na bilans i szczepionki również od pneumokoków, z racji wcześniactwa Lenki. Mam nadzieje, że po szczepieniu nie będzie zachowywała się jak po badaniach wzroku. Przy okazji dowiemy się ile Lenusia waży i ile urosła, jestem bardzo ciekawa. Niektóre ubranka musimy już odłożyć, bo Lenusia się nie mieści, to dobry znak! :)  Miałam tyle do napisania, a w tym momencie mam mega pustkę w głowie. No nic, podzielimy się nowościami po wizycie na bilansie, a tym czasem dodaje kilka aktualnych zdjęc Lenki, miłej niedzieli Mamuśki.:)

Hello, taka jestem crazy na rękach u Babci, moja mała modeleczka. :)



A tu taki ze mnie słodki, śpiący Aniołeczek. :)


Golasek :)


Polubiłam leżeć na brzuszku:




A tak wyglądam po kąpieli :)



Pyzunia kochana :)



I na koniec z Mamusią :)




Taka tam mała fotorelacja mojej Kruszynki. :)







wtorek, 8 października 2013

Znowu to samo...

Za nami kolejne badanie wzroku Lenki... i wszystko zaczyna się od nowa. Wykluczam skok rozwojowy, twierdze, że płakanie Lenki to lęk, strach i trauma po tym koszmarnym badaniu. Jak wspominałam wcześniej Lenka po pierwszym i drugim badaniu miała dziwne zachowania, płakała, czasami wręcz piszczała,  była marudna, przerażona, zdenerwoana, machała rączkami, nie mogła zasnąć, a kiedy udało Nam się zasnąćpo kilku godzinach, za chwilkę budziła się z przeraźliwym płaczem... Po kilku dniach to wszystko minęło, Lenusia wróciła do swojej dawnej " kondycji " była nad wyraz spokojna, wcale nie płakała, potrafiłą sama leżeć,  rozglądać się, nie potrzebowała rączek mamusi ani tatusia. Każdy się dziwił, że znowu jest taką spokojną Kruszynką jak wcześniej... aż do wczoraj, do kolejnego badania u okulisty. Eh.. jej wrzask podczas badania doprowadzał mnie to zawrotów głowy, robiło mi się słabo i mi samej chciało mi się płakać, bolało mnie serduszko z żalu, że Lenusia tak cierpi. Po powrocie do domu zmęczona badaniem spała jak suseł, nie chciała jeść, nie przeszkadzało jej to że rozbierałam ją z kombinezonu, że zmieniam jej pampersa, że przenoszę z nosidełka na przewijak, z przewijaka do łożeczka, po prostu miała mocny sen. Nagle obudziła się z tak przeraźliwym płaczem, że kiedy wydała pierwszy dźwięk mnie oblał zimny pot. I tak wyglądał dalszy ciąg dnia, a o wieczorze już nie wspomnę, to nie był płacz wołający o jedzenie czy o zmiane pieluszki, to był wrzask połączony z przerażeniem. Wydaje mi się, że Lenusia strasznie przezywa to badanie, że zostało jej w główce to traumatyczne wydarzenie i że przeżywa to również podczas snu. Kiedy zaczyna płakać nie jestem w stanie jej uspokoić, zachodzi się płaczem, macha rączkami i nie może się uspokoić, a kiedy powoli ustaje patrzy się z takim żalem, że z jej buźki można wyczytać wszystko co czuje. Zasypia i za pare minut to samo. Dziś nic się nie zmieniło śpi po pare minut, budzi się z płaczem, przytulona przez mamusie uspokaja się, zasypia ponownie i tak w kółko. Nie mam pojęcia jak mogę jej pomoc, staram się w miare możliwości, żeby była jak najbliżej mnie, żeby czuła mój zapach i żeby czuła się bezpiecznie, ale czasami nawet to nie pomaga... Najgorsze jest to, że mimo tego że za kilka dni o tym zapomni i te objawy minął za 2/3 tyg jedziemy na kontrol i to wszystko wróci ponownie. Jak myślicie co mogę zrobić, bo naprawdę nie mam zielonego pojęcia...

czwartek, 3 października 2013

Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu...

Człowiek zaczyna całkiem inaczej rozumieć pewne rzeczy... Dziś 3 październik, planowany termin porodu Naszej córeczki. Ciągle zastanawiam się czy urodziłabym w terminie, jak wyglądałby mój poród teraz, ile ważyłaby Mała czy tyle samo co teraz? Czy byłaby większa, a może mniejsza? Jak wyglądały by moje ostatnie dwa miesiące ciąży, jak duży miałabym brzuszek, jakbym się czuła? Ciągle zadaje sobie te pytania... Jest mi trochę dziwnie? smutno? bo tęsknie za okresem ciąży, był to dla mnie piękny czas, tak cudownie się czułam kiedy byłyśmy jeszcze jednością z Lenusią...  Nie zdążyłam nacieszyć się brzuszkiem i jakoś dziwnie bardzo mi tego brakuje... ale mimo wszystko cieszę się z całego serca, że Lusia jest już z Nami cała i zdrowa! Lenka urodziła się dokładnie za wcześnie 2 miesiące i 9 dni. A ja nie byłam psychicznie nastawiona na poród... więc to wszystko było dla mnie wielkim szokiem. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam o dziwo nie byłam przerażona, że jest taka malutka i tak marniutko wygląda, od razu wydałą mi się piękna! Choć teraz z perspektywy czasu widzę, że wyglądała jak malutka żaba. Miała zapadniętą twarz, wiszącą skóre, owłosione całe ciałko meszkiem, miała wystające żeberka i tak malutką główkę, że obejmowałam ją połową dłoni, bała się dotyku, była taka malutka, marniutka i wydawała się taka smutna. Mimo tych samych przykrych rzeczy ja czułam, że wszystko będzie dobrze, byłam pełna optymizmu i opłacało się! Choć na pytanie"  masz zdjęcie? " " Ile ważyła, ile miała cm? " Początkowo odpowiadałam, wysyłałam zdjęcia, ale niestety po reakcjach najbliższych i komentarzach " jaka malutka... "  " o Boże jakie maleństwo " miałam mieszane myśli i stwerdziłam, że nie będę nikomu więcej  pokazywać Małej, bo strasznie bolały mnie reakcje i różne komentarze. Nawet jeśli usłyszałam " jakie cudowne Maleństwo " myślałam sobie pewnie tylko tak mówi, a tak naprawdę myśli co innego... Sama nie wiem dlaczego miałam takie odczucia. Może bałam się prawdziwej reakcji otoczenia?  Dzięki Bogu z czasem to się zmieniło, teraz kiedy Mała jest już duża i wygląda jak normalny noworodek, teraz kiedy jest zdrowa i nie widać po Niej oznak wcześniactwa jestem w stanie pokazać Wam drogie mamy jak Lenka wyglądała i jak z dnia na dzień się zmieniała! Bo jestem z Niej dumna całym sercem za to, że od początku była tak silna!



Tak Nasza córcia wyglądała dzień po urodzeniu, pampers rozm.1 od razu mówię podwinięty, waga 1450g.

5 dni po porodzie, pampers zerówka - w rzeczywistości jest prawie o połowe mniejszy od rozm. 1,a zwróćcie proszę uwagę dokąd sięga Lence, waga 1200g.
Pees. Na drugim zdjęciu główka mokra, bo był to wielki dzień Lenusi - chrzest.:)



Skończony tydzień. ( porównajcie sobie moją dłoń z ciałkiem Lenki ) 



Dwa tygodnie, Lenka coraz częściej zaczynała w tym okresie otwierać oczka:


Trzeci tydzień, widać po ciałku zdobyte gramy.


Czwarty tydzień, już poza inkubatorem, moja mała Żabka z otwartym dziubkiem. :) 



A tu mały mix za czasów życie w inkubatorze między tygodniami:



I to na tyle jeśli chodzi o fotorelacje Lenki z okresu szpitalnego.:) No nic, dodam tylko, że już zapomniałam o tym trudnym i ciężkim okresie dla Nas, na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie, Lena jest zdrowa, dzielna, silna i piękna! I każda mama wcześniaka musi pamiętać, że wiara czyni cuda, a to Maleństwo, które na pozór wydaje się bezsilne, ma tak naprawdę ogromną siłę, którą zdobywa nasze serca!